Wyimki

Superbohaterskie Święta

Gdy wieczorem wracałem z pracy i podjechałem pod dom, zastałem tam niespodziankę. Naprzeciw mojego poczciwego, acz cudownego rupcia, z którym wiele już przeżyłem, stał bowiem taki oto wehikuł.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

I pomyślałem sobie, że to znak, żeby właśnie takie życzenia Wam złożyć.

Niech to będzie dla Was wszystkich dobry, spokojny czas.

Niech niektórzy z Was odkryją w sobie superbohaterów.

A inni niech od superbohaterstwa odpoczną.

Odciągają od czytania… Srsly?

Pomysł na dzisiejszy wpis zawdzięczam Adamowi Kitkowskiemu, trenerowi kendo, iaido i jodo z poznańskiego klubu Meishinkan, który podesłał mi pewien link.

Był to link do artykułu zamieszczonego w serwisie Booklips. Artykuł poświęcony jest ośmiu znanym na całym świecie bibliofilom i zbieraczom książek. Jak się za chwilę okaże, nie tylko książek…

Tekst (z pięknymi zdjęciami domowych bibliotek) przedstawia sylwetki takich osób jak: Umberto Eco, Richard A. Macksey, Larry McMurtry, Alberto Manguel, Osho, Otto Penzler, Karl Lagerfeld i Neil Gaiman.

Chciałbym szczególnie zwrócić uwagę na trzech, spośród wymienionych zbieraczy i miłośników książek.

Pierwszym z nich jest Umberto Eco. Komiksiarzom o związkach z komiksem autora „Imienia róży” przypominać nie trzeba. Dość wspomnieć, że jest on autorem naukowych rozpraw poświęconych postaci Supermana (czy w ogóle superbohatera) w kulturze masowej, a komiksy z dzieciństwa były jednym z głównych motywów innej jego słynnej powieści – „Tajemniczego płomienia królowej Loany”, zawierającej mnóstwo odniesień do literatury, muzyki i komiksów właśnie.

Umberto_Eco:: stąd ::

Drugi bibliofil wart naszej uwagi to Larry McMurtry, autor, zbieracz i handlarz książek, który w swoich zbiorach ma undergroundowe komiksy dla dorosłych.

[chciałem zamieścić jego zdjęcie, ale nic w wolnym dostępie nie znalazłem – za to kapitalne, autorstwa Donny McWilliam, jest np. :: tutaj :: ]

Trzecim z niezwykłych bibliofilów jest Neil Gaiman, pisarz, scenarzysta i jeden z najwybitniejszych współczesnych twórców (scenarzystów) komiksowych, autor Sandmana. Do zdjęć jego domowej biblioteki, również na Booklipsie, kiedyś już linkowałem.

neil_gaiman:: stąd ::

Dlaczego o tym wszystkim wspominam?

Ano dlatego, że Eco ma ponad 50 tysięcy książek. McMurtry pond 32 tysiące, Gaiman posiada również wiele tysięcy woluminów.

Chyba nikt nie wątpi, że każdy z nich, choć nie przeczytał wszystkich posiadanych książek, to od samej lektury z pewnością nie stroni, a poza tym potrafią to, co przeczytają, twórczo przerobić, wykorzystać, stworzyć coś oryginalnego.

A teraz niech niektórzy z Was sami sobie odpowiedzą na pytanie, czy komiksy odciągają (dorosłych i dzieci) od czytania książek…

Śladami Koziołka Matołka :: Odznaka Krajoznawcza PTTK

Z okazji 80. rocznicy powstania postaci Koziołka Matołka, którą stworzyli wspólnie Kornel Makuszyński i Marian Walentynowicz, Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze i Muzeum Koziołka Matołka ustanowiły odznakę krajoznawczą Śladami Koziołka Matołka! Inicjatorem utworzenia odznaki jest pan Witold Tchórzewski, opiekun Muzum Koziołka Matołka.

Cele odznaki:

1. popularyzowanie turystyki rodzinnej, a zwłaszcza propagowanie turystyki wśród osób najmłodszych;

2.  popularyzacja walorów krajoznawczych i turystycznych Polski;

3. popularyzowanie postaci Koziołka Matołka – jednego z największych i najbardziej znanych polskich podróżników.

koziołek-matołekWykaz miejsc, które w swych podróżach odwiedził Koziołek Matołek:

1. Gdynia: port
2. Kozia Wólka (szkoła)
3. Kraków: Smocza Jama
4. Nowy Targ
5. Pacanów
6. Rabka
7. Warszawa: ZOO, Stare Miasto, ratusz
8. Zakopane: Wielka Krokiew
II. Miejsca związane z postacią Koziołka Matołka:
1. Otwock, miasto „narodzin” Koziołka Matołka
2. Zakopane: grób Kornela Makuszyńskiego (współtwórcy postaci Koziołka Matołka) na Cmentarzu Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku; Muzeum Kornela Makuszyńskiego; figurka Koziołka Matołka na cokole pomnika Kornela Makuszyńskiego.
3. Warszawa: grób Mariana Walentynowicza (współtwórcy postaci Koziołka Matołka) na Starych Powązkach
4. Pacanów: Europejskie Centrum Bajki im Koziołka Matołka; 3 pomniki Koziołka Matołka
5. Ostrów Wielkopolski: ulica Koziołka Matołka
6. Łosie (wieś w gminie Radzymin): ulica Koziołka Matołka
7. Witnica (powiat gorzowski): kopiec Koziołka Matołka
8. Słupsk: Bar Mleczny „Koziołek Matołek”
9. Zgierz: Żłobek im Koziołka Matołka
10. Markowice (dzielnica Raciborza): Przedszkole nr 17 im Koziołka Matołka.
11. Wyszyny (gmina Budzyń, powiat chodzieski): Przedszkole Samorządowe im. Koziołka Matołka.
12. Pszczew (powiat międzyrzecki): ławeczka Koziołka Matołka.
13. Międzygórze: Ogród Bajek, rzeźba Koziołka Matołka.

Za informację dziękuję bardzo Panu Witoldowi Tchórzewskiemu. Więcej informacji oraz pełen regulamin dostępny jest na stronie Oddziału PTTK w Pile, czyli :: tutaj ::

Stanisław Wokulski i Bruce Wayne, czyli o czytaniu ze zrozumieniem

Impulsem do napisania tej notki jest dzisiejsze, świąteczne wydanie Gazety Wyborczej (9-11 listopada, 2013).

Znajdziemy tam dwa teksty. Jeden, autorstwa prof. Ryszarda Koziołka, to Trzeba kupić tę miłość. Miłość jest dla każdego, kogo na nią stać. Jak Michael Sandel, profesor Oburzonych, przeczytałby „Lalkę” Bolesława Prusa. Drugi, znacznie krótszy, to artykulik Aleksandry Kaniewskiej Wszyscy jesteśmy Batmanami z cyklu Idee kręcą światem.

Nie chcę tu nikogo zachęcać do czytania GW, każdy czyta, co lubi. Natomiast chciałbym zwrócić uwagę na coś zupełnie innego. Na pewną oczywistą oczywistość, która jednak nie wszystkim zdaje się tak oczywista.

Żeby ze zrozumieniem przeczytać oba teksty, konieczna jest znajomość zarówno Lalki jak i dziejów Bruce’a Wayne’a. Co to oznacza? Nic ponad to, iż do uważnej i refleksyjnej lektury gazety codziennej niezbędne jest posiadanie kulturowych punktów odniesienia, punktów wspólnych zarówno dla autora tekstu, jak i czytelnika.

Zastanowiło mnie i zmartwiło, że redaktorzy uznali za konieczne przypomnienie czytelnikom, kim był Bolesław Prus. Obok zajmującego tekstu Koziołka, który odczytuje Lalkę w świetle filozofii Michaela Sandela (na polskich stronach nie ma o nim zbyt wiele, wstępnie można rzucić okiem na angielską Wikipedię oraz notkę na blogu Bartosza Zajączkowskiego, odsyłającą również do wykładów Sandela, m.in. na konferencji TED) mamy zatem dwie krótkie biograficzne notki – Sandela i Prusa.

Bolesław Prus:: stąd ::

Czy to oznacza, że czytelnikom GW, w większości mających, jak mniemam, co najmniej średnie wykształcenie, trzeba przypominać, kim był autor Faraona czy Antka? Przecież z jego nowelkami i powieściami każdy zetknął się w szkole, zarówno podstawowej, jak i liceum. Nie rozumiem tego, ale ok. Odchodzę od meritum.

Jednocześnie przy artykule Aleksandry Kaniewskiej, która w pierwszej części przybliża (w dużym skrócie) teorie Robin Rosenberg, autorki książek o psychologii superbohaterów, nie ma wyjaśnienia, kim są ani jakie były dzieje Bruce’a Wayne’a, Iron Mana, Supermana. Oczywiście, nie jest to konieczne w tak krótkim tekście. Z drugiej jednak strony redaktorzy zakładają, że postaci superbohaterów są na tyle dobrze znane czytelnikom, iż przybliżanie ich postaci jest pozbawione sensu.

W trakcie pisania tej notki zdałem sobie sprawę, że jest tu pewna sprzeczność. Z jednej strony bowiem, wszyscy, którzy kończą szkołę podstawową, gimnazjum, liceum, nie mówiąc o studiach (szczególnie humanistycznych) powinni wiedzieć doskonale, kim był Bolesław Prus, a także znać powinni, przynajmniej z opracowań, bryków – jego najwybitniejsze dzieło, czyli Lalkę. Z drugiej zaś strony, zważywszy na tragiczne czytelnictwo komiksów w Polsce, wiedza o amerykańskich superbohaterach powinna być ekstremalnie niska (tak, biorę poprawkę na filmy, szczególnie ostatnio popularne, nowe ekranizacje).

I to jest dziwne, bo (zapewne pozornie) zupełnie nielogiczne.

Nie zmienia to jednak w niczym tego, o czym chciałem napisać, zasiadając dziś przed komputerem.

Zarówno Lalka Prusa jak i historia Batmana są kulturowymi punktami odniesienia koniecznymi, by ze zrozumieniem czytać gazetę codzienną.

Dlatego nie drżyjcie, nie wzdrygajcie się z odrazą, gdy Wasze dzieci sięgają po komiksy z przygodami Bruce’a Wayne’a. I równie gorąco zachęcajcie ich do przeczytania Lalki, która jest genialna.

Bo zarówno wtedy, gdy poznają dzieje Stanisława Wokulskiego, jak i po przeczytaniu opowieści o zmaganiach Batmana z superłoczyńcami,  nie będą mieć w przyszłości problemów z czytaniem codziennej prasy.

batman:: stąd ::

Sebastian Frąckiewicz o Golemie, Pradze i Poznaniu

Jako żem wciąż na urlopie i w spokoju (paradoksalnie) pisać się nie da, co rusz odsyłam zaglądających tu w inne ciekawe miejsca, które mimochodem znajduję, lub dawno znalazłem, a właśnie autorzy zamieścili coś ciekawego.

Tym razem bardzo gorąco polecam ciekawy tekst Golem praski i golem poznański na blogu Sebastiana Frąckiewicza o komiksie, Golemie, Poznaniu i rabinie Loewie.

Co ma piernik do wiatraka, czyli dlaczego warto czytać komiksy. Znów.

„Dom szympansów w Faunie jest labiryntem przestrzeni wspólnej i prywatnej, na który składa się kompleks pomieszczeń oraz dziedzińców połączonych krzyżującymi się pomostami i rozsuwanymi drzwiami. Ten budynek to jednocześnie więzienie Alcatraz i urządzenie jak z komiksu Rube’a Goldberga. Z drugiej strony mógłby zostać okrzyknięty znakomitą, postmodernistyczną industrialną rzeźbą – metaforą ludzkiej bezbronności lub naszej tragicznej skłonności do więzienia tych, których kochamy. W rzeczywistości jednak dom szympansów jest nie tyle dziełem sztuki, ile sceną, na której każdego dnia rozgrywają się osobiste dramaty trzynastu niezwykłych stworzeń.”

Andrew Westoll, Szympansy z azylu Fauna. O przetrwaniu i woli życia. Przeł. Maria Zawadzka. Wołowiec, Wydawnictwo Czarne, 2013, s. 34.

szympansy

Konia z rzędem temu, kto nie jest z komiksowego getta, a wie, o co chodzi z urządzeniem z komiksu Rube’a Goldberga. A jeśli wie, to mało prawdopodobne, by wiedział, że pierwowzór pochodzi z komiksu.

Zobacz też oficjalną stronę maszyny Goldberga, czyli :: tutaj ::

Hasło w angielskiej wikipedii :: tutaj ::

Albo hasło w polskiej :: nonensopedii ::

Lub wpisik na bardzo naukowym blogu :: nic prostszego :: (koniecznie obejrzyjcie ten klip).

A z zupełnie innej beczki. To jest tak sobie napisana, ale wstrząsająca i z pewnością warta przeczytania książka.

A ludzie to bestie.

I anioły.

I bestie.

O komiksie w edukacji czytelniczej dzieci

Nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Opolskiego ukazała się właśnie książka Iwony Konopnickiej Edukacja czytelnicza dzieci w młodszym wieku szkolnym.

Jeden podrozdział (s. 98-112) poświęcony jest roli komiksu w kształtowaniu nawyków czytelniczych małych dzieci.

Dla komiksowych freaków niewiele jest tam nowych informacji, natomiast dla osób, które nadal traktują komiks jako coś nieprzydatnego lub wręcz szkodliwego, warto rzucić okiem. Choćby ze względu na takie uwagi:

„Walory dydaktyczne komiksu polegają na tym, że w kształceniu literackim i kulturalnym, a nawet językowym, komiks ma bardzo wiele do zaoferowania. na lekcjach literatury pomaga w zrozumieniu fikcji literackiej, w wyodrębnieniu i szeregowaniu postaci, uczy zapisu czasu i przestrzeni w obrazie komiksowym, zapoznaje z dialogiem, monologiem, a nawet monologiem wewnętrznym, budzi dzięki ciekawej szacie graficznej różnorodne odczucia, ale przede wszystkim uczy poznawania obrazu – co jest istotne dla rozumienia nie tylko literatury, lecz także wielu innych zjawisk współczesnej kultury”. (s. 106; podrozdział Wykorzystanie komiksu w procesie czytania jest najciekawszy).

Dla osób zbierających wszelkie dane bibliograficzne, odnotowane zostały także dwa artykuliki, które mogą umknąć:

J. Olkusz, Literatura w obrazkach. Utwory komiksowe w ocenie dzieci sześcioletnich, „Wychowanie w Przedszkolu” 10 (2007), s. 6-7.

Joanna Kmieć, Wartości edukacyjne komiksu, „Wychowanie w Przedszkolu”, 10 (2010), s. 25-28.

Z prezentacją książki Iwony Konopnickiej oraz spisem treści można się zapoznać na stronie WUO, czyli :: tutaj ::

Alfabet z dymkiem – C (ciąg dalszy ciągu dalszego)

Nie dość, że zalegam, nie dość, że opóźnienia, to jeszcze ciągle coś nowego się pojawia, wyskakuje, przypomina. Jeśli kiedyś skończę literkę C, a do tego przestaną do mnie wracać A i B, trzeba to będzie jakoś uczcić. Chałwą. Kawą. I papierosem.

Do rzeczy. Dziś końcówka literki C (chyba że w przyszłości coś się przypomni, albo ktoś coś słusznie wytknie).

Howard Cruse – urodzony w 1944 roku w Alabamie, w południowo-wschodniej części USA, twórca związany z pismem Gay Comix. W Polsce ukazał się dotąd tylko jeden tytuł jego autorstwa, ale też jest to bardzo ciekawy, jeśli nie jeden z najciekawszych komiksów wydanych w naszym kraju. Stuck Rubber Baby to opowieść o odkrywaniu i budowaniu tożsamości homoseksualisty w trudnych latach sześćdziesiątych XX w. Cała opowieść została ukazana na tle ogromnych przemian, które w owym czasie miały miejsce w USA – walka z segregacją rasową, epoka dzieci kwiatów, a w to wszystko wpisany los człowieka, który początkowo nie może się pogodzić z własną seksualnością (a pamiętajmy, że być homoseksualistą w latach sześćdziesiątych XX w., a być nim dziś to dwie (jednak) bardzo różne sprawy. Komiks Cruse’a jest niezwykły zarówno w warstwie fabularnej, jak i graficznej. Na tym przykładowym kadrze widać, jak bardzo Cruse przy swoim opus magnum się napracował. Strona Cruse’a :: tutaj ::

stuck-rubber-baby-plansza-3

:: stąd ::

Cubitus – humorystyczny komiks belgijski autorstwa Luca Dupanloupa (pseudonim, pardon, Dupa – serio) o wielkim, charakterystycznym psie Cubitusie i jego panu, Semaforze. Po śmierci twórcy w 2005 roku serię przejęli dwaj inni autorzy (Pierre Aucaigne i Michel Rodrigue) i była publikowana odtąd pod tytułem Nowe przygody Cubitusa (Les nouvelles aventures de Cubitus). Cubitus jest szalenie sympatycznym, antropomorficznym psem, który zamieszkuje na przedmieściach ze swym panem. Jego najgorszym wrogiem jest mieszkający po sąsiedzku czarno-biały kot Sénéchal. Ukazało się 39 albumów autorstwa Dupanloupy i 5 duetu Aucaigne i Rodrigue. Co ciekawe, fanowską stronę zrobili mu Niemcy. W Polsce niestety Cubitus się nie przyjął (może jakieś wznowienie?…). w 1990 roku ukazały się cztery odcinki nakładem nieistniejącego wydawnictwa Orbita, a w latach 2002-2003 Podsiedlik, Raniowski i Spółka wydali tomy 1-3. Szkoda, że się nie przyjął. Bo to bardzo sympatyczny psiak. Do tego pierwowzór amerykańskiej kreskówki Wowser.

Cubitus

:: stąd ::

Czarodziejka z Księżyca – przyznaję się bez bicia – nie czytałem i (trochę) wstyd mi, że nie czytałem. Ale popularność tej serii przypadła na czasy, gdy miałem inne rzeczy na i w głowie, niż nastolatki przemieniające się w superbohaterki i walczące ze złem (a właściwie ze Złem). Seria, w Polsce znana również pod angielskim tytułem Sailor Moon, została stworzona przez japońską mangakę (czyli twórczynię mang) Naoko Takeuchi. Zastanawiało mnie, dlaczego w tytule pojawia się słowo sailor i, jak się okazuje, źródłem są mundurki szkolne głównych bohaterek, na których Takeuchi wzowowała mundury wojowniczek. Seria w Polsce znana chyba przede wszystkim z serialu anime, który z pewnością był pierwszym impulsem dla wielu młodych osób (chyba szczególnie dziewcząt) do zainteresowania się Krajem Kwitnącej Wiśni i udaniu się w efekcie na japonistykę. A jeśli chcecie, możecie dołączyć do społeczności Sailor Moon. Motyw dla bibliotekarzy – trzy koty, Luna, Artemis i Diana – doradcy dzielnych wojowniczek.

sailormoon

Czas Komiksu – wydaje mi się, że zupełnie nieznany poza środowiskiem komiksowym magazyn, który ukazywał się w latach 1995-1998, czyli w czasie tzw. „wielkiej smuty” na polskiej scenie komiksowej. To między innymi dzięki takim miejscom, takim publikacjom, takim inicjatywom, jak założony przez Waldemara Jeziorskiego Czas Komiksu. Antologia mogli publikować młodzi twórcy, którzy niebawem stać się mieli najważniejszymi autorami (wówczas) młodego pokolenia, jak Krzysztof Gawronkiewicz, Przemysław Truściński, Jerzy Ozga, Jakub Rebelka i wielu innych. Wśród autorów pojawiają się także tak znane nazwiska jak Janusz Christa, Jerzy Szyłak, Wojciech Birek czy związany z „Fantastyką” Maciej Parowski.

czaskomiksu4

Aneks

Carl Barks – słusznie mi wytknięto, że to nazwisko się nie pojawiło. Jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy twórca, związany z disneyowską serią o Kaczogrodzie, którego zresztą był „stwórcą”. Wykreował takich bohaterów, jak Sknerus McKwacz, Bracia Be czy Goguś Kwabotyn (boskie imię). Will Eisner, legenda światowego komiksu, człowiek, który był jednym z twórców zmieniających oblicze opowieści obrazkowych, nadając im bardzo poważny rys (graphic novel), nazywał Barksa „Andersenem komiksu”. Jak można wyczytać w bardzo ciekawym artykule w Wikipedii (polecam do kawy), Carl Barks, gdy zmarł w wieku 99 lat (w 2000 roku), pozostawił po sobie 7500 stron komiksów, 190 okładek oraz 396 scenariuszy.  I mnóstwo roześmianych dzieciaków.

Carl_Barks_San_Diego_Comic_Con_1982:: stąd ::

Alison Bechdel – gdy dzisiaj zdałem sobie sprawę, że nie napisałem o tej urodzonej w 1960 roku autorce, pacnąłem się w me wysokie czoło. Co ciekawe, nikt mi tego braku (skandalicznego) nie wytknął. A podobnie jak wspomniany wyżej Stuck Rubber Baby Cruse’a, tak i komiks, świetny komiks Alison Bechdel Fun Home. Tragikomiks rodzinny porusza problem homoseksualizmu, budzenia się tożsamości, a przede wszystkim trudnych relacji z ojcem. Fun Home uznany został (słusznie) za jedną z najważniejszych powieści graficznych, jakie ukazały się na polskim rynku. To także jeden z tych komiksów, które doczekały się wielu omówień i recenzji nie tylko na portalach komiksowych, ale także literackich i poruszających problemy szeroko rozumianej kultury. Co więcej, gdy tytuł ten ukazał się w 2006 roku, niemal z miejsca został uznany za najważniejsze lub jedno z najważniejszych wydarzeń literackich. Mam wrażenie, że jest to także jeden z nielicznych komiksów omawianych na zajęciach ze studentami. Nie mogę się doczekać, kiedy w Polsce ukaże się jej kolejne dzieło, tym razem poświęcone relacjom między Bechdel a matką Are you my mother? A Comic Drama. Myślę, że podobnie jak Fun Home, będzie sporym wydarzeniem.

fun-home-plansza

I znów mi się przypomniało coś na „B”. Ale to może następnym razem…