Wydawnictwa Centrala i kultura gniewu wypuściły niedawno na rynek pierwsze komiksy z ich oferty przeznaczonej dla dzieci. Centrala ma Centralkę, a kultura gniewu – Krótkie Gatki.
I zaprawdę, po lekturze pierwszych publikacji powiadam Wam, jest się z czego cieszyć.
Martin Ernstsen, Pustelnik. Poznań, Centrala, 2013. Cena 34,90 PLN
Dominik Szcześniak na łamach Ziniola napisał: „”Pustelnik” to zaskoczenie i dobry start dla Centralki. Ciężko przewidzieć, jak na specyficzną kreskę Martina Ernstsena zareagują dzieciaki, przyzwyczajone na przykład do „Kaczora Donalda” czy „Asterixa”. Jeśli Centrala obrała sobie za cel zmianę tych przyzwyczajeń, to jest to zadanie bardzo ambitne, któremu warto kibicować.”
Całkowicie się zgadzam z całą recenzją Dominika. Tu dodać mogę od siebie, że mój syn „Pustelnika” połknął bez problemu, choć był też zbity z tropu tymi „dziwnymi twarzami bez nosów”. Zapamiętał jednak historię, która, jak sądzę, została w nim na dłużej.
A opowieść w „Pustelniku”, podobnie jak rysunki, jest odmienna od tego, co zazwyczaj w komiksach dzieciaki znajdują. Główny bohater udaje się w odwiedziny do babci, mieszkającej gdzieś w norewskim pustkowiu, pośród fiordów. W babcinym telewizorze działa tylko jeden program, na strychu jest karton pełen figurek E.T., a nad brzegiem morza znaleźć można muszle i raka pustelnika. Prosta historia o wizycie u babci, o szperaniu po kątach starego domu, płynnie przechodzi w pewnym momencie w historię z wyobraźni chłopca. Pojawia się olbrzymi rak pustelnik, a bohater wraz z babcią rzucają się, by bronić domu przed napastnikiem. Ale rak, jak się okazuje, nie przybył wcale po to, by obrócić domek babci w perzynę…
Jest w tym komiksie coś melancholijnego, czego dzieci raczej nie wychwycą. Po lekturze miałem wrażenie, że Ernstsenowi udało się w nim zawrzeć to, co wielu z nas nosi w sobie – ulotne wspomnienie jakiejś niezwykłej wizyty w czasie naszego dzieciństwa. Coś jak smak chleba z masłem u babci, sad (w „Pustelniku” to fiordy), zapach płynu Lugola.
To ciekawa pozycja i z pewnością warto ją dziecku podsunąć. W jakiś sposób „Pustelnik” skojarzył mi się także z książkami Astrid Lindgren albo Tove Jansson.
Potencjalni czytelnicy: dzieci i wczesna młodzież, również dorośli mogą mieć przyjemność ze wspólnej lektury
Pomysły na spotkania: samotność, dzieciństwo w sztuce, rola wyobraźni w literaturze i sztuce
Biblioteki naukowe o profilu humanistycznym: niekoniecznie
Biblioteki z egzemplarzem obowiązkowym: tak
Biblioteki publiczne: niekoniecznie (chyba że w zbiorach jest również dział dla dzieci)
Biblioteki szkolne: szkoła podstawowa i gimnazjum – bezwględnie, liceum – nie
Biblioteki publiczne dla dzieci i młodzieży: bezwzględnie
Uwagi: warto o tym komiksie potem z dzieckiem porozmawiać
Ocena: bardz dobry, czyli :: 5 ::
***
Zaś na debiut Krótkich Gatek kultura gniewu wybrała mocną, bardzo mocną pozycję:
Tomasz Samojlik, Norka zagłady. Warszawa, kultura gniewu, 2013. Cena 39,90 PLN
To trudna sztuka – utrzymać poziom. Utrzymać bardzo wysoki poziom, przeskoczyć poprzeczkę, jaką samemu sobie się ustawiło. Ale Tomaszowi Samojlikowi sztuka ta się udała. Gdy pisałem o Ryjówce przeznaczenia, już wtedy nie mogłem się doczekać drugiego tomu. I słusznie. Norka zagłady jest równie dobra jak pierwszy tom. Mój syn powiedział najpierw, że pierwszy był lepszy, ale godzinę później razem ze mną zaśmiewał się z kolejnych scen i dialogów. Samolik stworzył komiks, który jest zabawny zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. I który dla obojga jest tak samo przyjemną lekturą.
Samojlik powtarza pewien schemat, ale nie ma to najmniejszego znaczenia i absolutnie nie jest zarzutem. Mamy zagrożenie (tym razem są nimi norki), mamy bohatera-wybrańca, którym jest oczywiście Dobrzyk, mamy jego przyjaciół, bez których całe przedsięwzięcie skończyłoby się dla wszystkich niezbyt dobrze. I wreszcie mamy całą plejadę postaci drugoplanowych. Moją ulubioną jest dziadek z ciagle powtarzającą się kwestią, która ma szansę stać się równie kultowa jak komiksowe „wtem!” czy „oby nam się dzieci rakiet nie czepiały”.
Podobnie jak „Ryjówka przeznaczenia”, drugi tom przygód Dobrzyka zbiera w internecie wyłącznie dobre recenzje. Pisali o nim m.in. Maciej Gierszewski, Bartłomiej Oleszek, Michał Chudoliński, Piotr Krzystek, Katarzyna Krawczyk, czy Kuba Jankowski. A Agnes na blogu Dowolnik wynotowała wszystkie skojarzenia, literacko-filmowe nawiązania, jakie zauważyła podczas lektury „Norki zagłady”.
Dodam jeszcze, że na najbliższym Festiwalu Komiksowa Warszawa (odbywać się będzie w tym samym czasie i miejscu, co IV Warszawskie Targi Książki), będzie można udać się na spotkanie z autorem „Norki zagłady”. Miałem okazję być na spotkaniu z Samojlikiem w Poznaniu, podczas tegorocznej Ligatury i było to spotkanie świetne (wstyd dla Poznaniaków, że przyszło tak mało osób). Autor komiksów o ryjówkach jest urodzonym gawędziarzem i szalenie sympatycznym człowiekiem, podobnie jak Martin Ernstsen (z nim również było spotkanie podczas poznańskiego festiwalu).
Potencjalni czytelnicy: dzieci i młodzież, również dorośli będą mieć przyjemność ze wspólnej lektury
Pomysły na spotkania (jak przy Ryjówce przeznaczenia): ochrona przyrody, nieznane szerzej zwierzęta w polskich lasach, niszczenie śodowiska naturalnego, porównanie stałych wątków z innymi dziełami kultury europejskiej
Sugestie dla rodziców: rozmowa o ochronie przyrody i faunie polskich lasów, przy okazji sami się czegoś nauczą (znowu, jak przy Ryjówce tak było ze mną, nie miałem pojęcia, że jest coś takiego jak pleń)
Biblioteki naukowe o profilu humanistycznym: niekoniecznie
Biblioteki z egzemplarzem obowiązkowym: tak
Biblioteki publiczne: niekoniecznie (chyba że w zbiorach jest również dział dla dzieci)
Biblioteki szkolne: szkoła podstawowa i gimnazjum – bezwględnie, liceum – nie
Biblioteki publiczne dla dzieci i młodzieży: bezwzględnie
Uwagi: komiks dla każdego, ale szczególnie dzieci (6-ok. 13 lat) będą miały z niego frajdę
Ocena: świetny, czyli :: 5+ ::