Dziś kilka słów o trzech komiksach dla różnych grup wiekowych. Zacznę od tytułu dla najmłodszych.
Maciej Jasiński (scen.), Piotr Nowacki (rys.), Norbert Rybarczyk (kolor), Detektyw Miś Zbyś na tropie. Lis, ule i miodowe kule. Warszawa, Kultura Gniewu, 2013. Seria: Krótkie Gatki. Cena z okładki: 39,90 PLN
Powiem krótko – jeśli szukacie tytułu, który wprowadzałby dziecko w świat komiksu – to jest właśnie pozycja, której szukaliście. Maciej Jasiński napisał bardzo prostą, a jednocześnie wciagającą nawet dorosłego (z umiarem) historię, którą kapitalnie zilustrował Piotr Nowacki. Nieprzypadkowo jednak umieściłem wśród autorów Norberta Rybarczyka, bowiem kolor w Misiu Zbysiu sprawia, że dziecko natychmiast chce po niego sięgnąć. Nie tylko dziecko zresztą. Świetnie dobrana kolorystyka: bardzo intensywna, ale jednocześnie daleka od kiczu. Wszystko podane w odpowiednich proporcjach – nie nuży, nie jest zbyt agresywne. W sam raz.
Historia opowiada o zleceniu, które tytułowy detektyw oraz jego pomocnik, borsuk Mruk (prawdę mówiąc, borsukowatość jego jest wielce umowna, ale nie ma to żadnego znaczenia) otrzymują od Królowej Pszczół. Proste zawiązanie akcji – ktoś kradnie miód i trzeba znaleźć złodzieja. Zagadka rozwiązuje się zresztą dość szybko i niemal cały komiks opowiada o pościgu – na kolejnych stronach Zbyś i Mruk gonią przebiegłego złodzieja. Dodam, że pościg mknie przez las, morze, a właściwie chyba nawet ocean, tropikalną puszczę i stanowisko archeologiczne, by w końcu zakończyć się w mieście.
Świetna i prosta historia, komiks znakomity dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym (ale w tym wypadku – mających problem z czytaniem). Mój dziewięciolatek połknął go w kilkanaście minut i raczej już do niego nie wróci. Trzylatka za to – ogląda z upodobaniem na wszystkie strony i myślę, że nim ukończy przedszkole nie raz i nie dwa będziemy do tego tytułu wracać.
Potencjalni czytelnicy: dzieci w wieku przedszkolnym
Pomysły na spotkania: wymyślanie i rysowanie własnej historii detektywistycznej, można połączyć ze spotkaniami o książkach z cyklu „Biuro detektywistyczne Lassego i Mai” i innych podobnych.
Uwagi dla rodziców: bardzo dobry tytuł, by od najmłodszych lat oswajać dziecko z czytaniem komiksów, śledzeniem poszczególnych kadrów; dialogi są proste i przystępne, humor także przystępny dla przedszkolaka i wczesnej podstawówki
Biblioteki naukowe o profilu humanistycznym: nie
Biblioteki szkół artystycznych: dla kierunków związanych z ilustracja – jako przykład komiksu dla najmłodszych
Biblioteki publiczne: jeśli mają dział dziecięcy – bezwględnie
Biblioteki dla dzieci i młodzieży: liceum – nie; gimnazjum – nie; podstawówka i przedszkole – bezwzględnie.
Ocena: bardzo dobry, czyli :: 5 ::
***
Kolejny tytuł jest dla dzieci nieco starszych.
Luke Pearson, Hilda i Troll. Poznań, Centrala, 2013. Seria: Centralka – Komiksy dla dzieci mądrych rodziców. Cena z okładki: 44,90 PLN
Na dzień dobry powiem tyle – gdy dowiedziałem się, że Centrala planuje wydanie tego tytułu, z ciekawości pogooglałem. I zakochałem się w okładce. I od tamtej chwili nie mogłem się doczekać, kiedy wreszcie będę mógł ten komiks kupić pacholętom. Po czym wyrwać im go i poczytać, podelektować się w ciszy i spokoju samemu.
Hilda i Troll jest cudownie narysowaną opowieścią w skandynawskim duchu (jeśli lubicie muminki, polubicie również Hildę) o dziewczynce, która nie może spokojnie usiedzieć w domu. Czyta książki o strasznych trollach, gdy pada deszcz, koniecznie chce spać w namiocie, wścieka się na drewniaka (jeden z moich ulubionych bohaterów tego komiksu), wyrusza na wycieczkę i trafia na trolową skałę. A gdy tam trafia, zaczyna się właśnie śnieżyca…
:: więcej przykładowych plansz można zobaczyć na Alei Komiksu ::
Nocne nadejście Trolla z dzwoneczkiem, który Hilda powiesiła mu na nosie, przypomina nieco odwiedziny Buki w Muminkach, podobnie też jak w arcydziele Tove Jansson, Hilda i Troll ostatecznie nawiązują nić porozumienia, choć jest to ukazane w typowo skandynawskim, oszczędnym stylu. W niczym jednak nie odbiera to komiksowi jego wartości, wręcz przeciwnie. To jeden z najładniejszych komiksów dla dzieci jaki miałem w rękach kiedykolwiek. Gorąco polecam go każdemu, kto ma dzieci w szkole podstawowej, bo głównie dla nich ten tytuł jest skierowany. Zaznaczyć jednak trzeba, że podobnie jak lektura Muminków sprawia przyjemność dorosłemu, tak też jest i z Hildą i Trollem.
Potencjalni czytelnicy: dzieci w wieku późnoprzedszkolnym (ewentualnie, bo historia może być zbyt trudna), dla dzieci z całej podstawówki; dorośli zakochani w Muminkach
Pomysły na spotkania: historie o Skandynawii, trollach itd.
Uwagi dla rodziców: świetny tytuł
Biblioteki naukowe o profilu humanistycznym: nie
Biblioteki publiczne: jeśli mają dział dziecięcy – bezwględnie
Biblioteki dla dzieci i młodzieży: liceum – nie; gimnazjum – nie potrafię ocenić – młodsze klasy raczej tak, starsze raczej nie; podstawówka i przedszkole – bezwzględnie.
Ocena: rewelacyjny, czyli :: 6 ::
***
Tytuł ostatni jest też najbardziej kłopotliwy, bowiem nie potrafię jednoznacznie ocenić wieku odbiorcy, jak i samego komiksu. Jest to jego siłą, jak i wadą.
Gradimir Smudja, Vincent i van Gogh. Warszawa, timof comics, 2013. Cena z okłądki: 79 PLN (tytuł dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego).
Vincent i van Gogh serbskiego artysty to zarazem wielki hołd oddany holenderskiemu geniuszowi, jednemu z najbardziej rozpoznawalnych malarzy wszech czasów, z drugiej zaś, wielki żart z jego biografii. W historii opowiedzianej przez Smudję to nie van Gogh bowiem jest twórcą swoich obrazów, ale genialny, niezwykle utalentowany kot, Vincent.
Wydany w Polsce tom jest zbiorczy, łączy w sobie dwie historie (Vincent i van Gogh oraz Trzy księżyce, które dzieją się po śmierci [i zmartwychwstaniu] głownych bohaterów). Bardzo trudno jest streścić w kilku zdaniach tę komiksową opowieść. W wielkim skrócie można powiedzieć, iż część pierwsza opowiada o miłości i nienawiści, jaka łączy głównych bohaterów, o akcie tworzenia i jednocześnie wielkim żarcie z niego, o ironicznie przedstawionej francuskiej bohemie, a jadnocześnie kompletnie zwariowanych przygodach Vincenta i van Gogha. Część druga opowiada zaś o przygodach kota i malarza już po śmierci (i teoretycznym, acz nie do końca, zmartwychwstaniu) i przepleceniu się ich losów z pewną tajemniczą dziewczynką.
Bardzo ciekawie było obserwować, jak różne reakcje na ten tytuł były w mojej rodzinie. Trzylatka chętnie po niego sięga i po prostu go ogląda (do strony graficznej zaraz wrócę). Dziewięciolatek też sięgał po niego już co najmniej trzykrotnie (ma to znaczenie, bowiem w komiksie tym znajduje się mnóstwo nawiązań do arcydzieł malarstwa, nie tylko van Gogha, ale również innych impresjonistów, także Rembrandta, Picassa i kilku innych geniuszy). Mojej żonie album Smudji podobał się bardzo zarówno graficznie, jak i fabularnie. Mnie osobiście – zachwycił ilustracjami (to one skłoniły mnie do wydania sporej sumy na niego podczas MFKiG), ale nie przekonuje fabularnie, choć czytałem go już dwa razy (dla mnie historia nieco się rwie, nie jest płynna, wciąga, a jednocześnie coś w niej zgrzyta, a ja nie potrafię powiedzieć, co dokładnie, co też mnie irytuje).
Niewątpliwie jednak Vincent i van Gogh jest absolutnym ewenementem na polskim rynku, jeśli chodzi o albumy tak nieprawdopodobnie nawiązujące do malarstwa. Smudja genialnie oddał szaleństwo i atmosferę obrazów van Gogha, ale także inne kadry, nawiązujące do innych malarzy, ukazujące dworzec i muzeum Orsay, są po prostu piękne. I o ile niecierpliwi mnie śledzenie historii opowiedzianej przez serbskiego artystę, o tyle niemal kazdy kolejny kadr, plansza – przykuwają uwagę, zachwycają i każą podziwiać nieprawdopodobną pracowitość Smudji. Jestem ogromnie ciekaw innych jego komiksów.
A na youtube można obejrzeć, jak podczas MFKiG autor wpisywał (a właściwie wmalowywał) rysografy do albumów (autorem jest 6pancerny):
Potencjalni czytelnicy: dorośli i dojrzała młodzież licealna i gimnazjalna; osoby zainteresowane sztuką, lubiące impresjonizm i malarstwo van Gogha
Pomysły na spotkania: relacje między komiksem a malarstwem, van Gogh w literaturze
Uwagi dla rodziców: wielu z Was można uznać ten komiks za nieodpowiedni dla Waszego dziecka, zanim go zatem dziecku dacie, sami przeczytajcie, szczególnie w drugiej części (choć w pierwszej również) zdarzają się kadry z pogranicza horroru, a także motywy erotyczne – nie jest to nachalne i jak najbardziej służy opowieści, ale zdecydujcie sami; uwaga odnosi się do uczniów podstawówki, bo gimnazjaliści i licealiści nie takie rzeczy już widzieli.
Biblioteki naukowe o profilu humanistycznym: bezwzględnie
Biblioteki wyższych szkół artystycznych: bezwzględnie
Biblioteki publiczne: jeśli mają dział poświęcony sztuce, albumy – myślę, że tak
Biblioteki dla dzieci i młodzieży: liceum – tak; gimnazjum – ewentualnie dojrzali uczniowie ostatniej klasy; podstawówka – nie.
Uwagi: obowiązkowa pozycja dla kolekcjonerów i osób interesujących się pograniczami sztuk, przenikaniem się komiksu i sztuki
Ocena: trudno mi tę publikację jednoznacznie ocenić; graficznie rewelacyjny, czyli :: 6 :: zaś jako lektura: ja oceniam na dobry, czyli :: 4 ::, a moja żona na bardzo dobry, czyli :: 5 :: (tu chciałbym dodać, że moja żona rzadko się w ocenach myli, co okazuje się po latach, gdy coś staje się, a coś nie staje klasyką)