komiksy dla dzieci

Alfabet z dymkiem – C

Kolejna odsłona alfabetu z dymkiem, czyli hasłowy i alfabetyczny wybór najważniejszych moim zdaniem autorów, tytułów, zjawisk związanych z komiksem polskim i światowym. Ot, taki poradnik, żeby móc błysnąć w towarzystwie, od niechcenia rzucić nazwiskiem podczas rodzinnego zjazdu, zaskoczyć dyrektora/kę i zdobyć fundusze na zakup komiksowych nowości do biblioteki, a może i samemu się czegoś dowiedzieć.

Gdy wybierałem hasła do tego odcinka, zebrało się ich tak wiele, że zdecydowałem się podzielić literkę C na dwie części. Ciąg dalszy za tydzień.

Calvin i Hobbes – komiks o przygodach sześcioletniego Calvina i jego najlepszego przyjaciela, pluszowego tygrysa Hobbesa (ich imiona pochodzą od Jana Kalwina i Thomasa Hobbesa). Hobbes ożywa wyłącznie w wyobraźni Calvina, w której chłopiec spędza zresztą większość czasu. Śmieszy, bawi, smuci. Świetny dla dzieci. Pierwotnie ukazywał się w postaci pasków w gazetach, w Polsce wydawany w formie albumów. Niegdyś ukazywał się także pod „Kelvin i Celsjusz”. Uznawany za arcydzieło komiksu prasowego i często stawiany obok kultowych „Fistaszków”. Twórcą przygód chłopca i pluszowego tygrysa jest Bill Watterson. Paski online (w języku angielskim) można obejrzeć np. :: tutaj ::

calvin-and-hobbes

:: stąd ::

Cat Shit One – manga autorstwa Motofumiego Kobayashiego opowiadająca o dziejach oddziału SOG. Akcja dzieje się w Wietnamie, podczas wojny amerykańsko-wietnamskiej. Kobayashi zastosował ten sam zabieg, z którym spotkaliśmy się w „Maus” Arta Spiegelmana. Bohaterowie przedstawieni są jako zwierzęta (różne narodowości jako inne zwierzę, np. Amerykanie to króliki, Chińczycy – pandy, Wietnamczycy – koty itd.). Świetny dla nastolatków zainteresowanych historią. W przystępny sposób manga ta opowiada o dziejach jednego z najważniejszych konfliktów drugiej połowy XX w., wojny, która odmieniła przecież oblicze USA.

CatShitOne

Mike Carey – jeden z najbardziej znanych brytyjskich twórców komiksowych. Urodzony w 1959 roku Carey jest twórcą wydawanej również w Polsce i nominowanej do Nagrody Eisnera serii Lucyfer. Tworzył także historie w seriach Fantastyczna CzwórkaHellblazer oraz X-Men Legacy. Ciekawostką jest, że zanim zaczął rysować komiksy przez 15 lat pracował jako nauczyciel… Ciekawe, ile w jego późniejszych pracach jest traumy wyniesionej z pracy w szkole…

Mike_Carey

:: stąd ::

Carnage – arcyłotr, superprzeciwnik Spider-Mana. Powstał w wyniku połączenia czerwonego symbiotu (takie coś z kosmosu, w ostatnich filmach o Człowieku Pająku pojawił się czarny symbiot) z seryjnym mordercą, Cletusem Kasadym. Przyznaję, że zarówno Carnage, jak i Venom (ten od czarnego symbiotu) budzą grozę. Przynajmniej we mnie. Jest w nich coś dzikiego, nieokiełznanego, potwornego. A z pewnością wyrazistego.

Carnage-marvel

:: Spider-Man w towarzystwie dżentelmenów – po lewej waść Carnage, po prawej imć Venom; il.  stąd ::

Catwoman – superbohaterka, początkowo przeciwniczka Batmana, z czasem stała się jego sojuszniczką w walce ze złem w Gotham City. Jej postać stworzyli Bob Kane i Bill Finger. Wielokrotnie pojawia się także w filmach o Człowieku Nietoperzu. Za rolę Kobiety Kota Hale Berry otrzymała Złotą Malinę. Podobnie jak Wonder Woman Catwoman poddawana jest analizie w gender studies.

Catwoman_0007:: stąd ::

Giorgio Cavazzano – obecnie jeden z najważniejszych rysowników komiksów o Donaldzie i Myszce Miki. Zdecydowałem się go zamieścić, bo gdy padają nazwy serii Kaczogród, Myszogród, Gigant itd., pierwszym naszym skojarzeniem jest (i słusznie) Walt Disney. Twórca potęgi amerykańskiej animacji nie żyje jednak od ponad czterdziestu lat i dobrze jest znać nazwiska wybitnych osób, które kontynuują jego dzieło. A kimś takim bez wątpienia jest rysownik o włoskich korzeniach.

Cavazzano1:: stąd ::

Centrala – wahałem się, czy zamieszczać informacje o obecnie działających polskich oficynach. Skoro jednak pisze z myslą o bibliotekarzach, to warto, by znali nazwy wydawnictw komiksowych. Pierwsza – Centrala, poznańskie wydawnictwo, działające od kilku lat na rynku. Publikuje przede wszystkim komiksy z Europy Środkowo-Wschodniej. Początkowo oficyna skupiona na tytułach poruszających problemy społeczne i historyczne (Alois Nebel, We Włoszech wszyscy są mężczyznami, Stuck Rubber Baby), obecnie poszerza ofertę o komiksy mocno alternatywne, niszowe (np. komiksy grupy Maszin) oraz komiksy dla dzieci (seria Centralka). Organizator Międzynarodowego Festiwalu Kultury Komiksowej Ligatura. Często współpracuje z Biblioteką Uniwersytecką na niwie wystawienniczej, wydawniczej oraz popularyzatorskiej.

Centrala:: stąd ::

Charlie Brown – kto go nie zna, ręka w górę! Naprawdę nie znacie Charliego Browna?! Jeden z najsłynniejszych bohaterów komiksu prasowego. Stworzone przez Charlesa Schulza „Fistaszki” to klasyka klasyki i absolutny kanon kultury Zachodu. Choć „Fistaszki” kojarzą się najczęściej z psem Snoopym albo ptaszkiem Woodstockiem, to właśnie Charlie Brown jest głównym bohaterem zabawnych, a jednocześnie często gorzkich opowieści. Absolutnie genialny cykl, obecnie wydawny przez Naszą Księgarnię (w przekładzie Michała Rusinka, pierwszego sekretarza Wisławy Szymborskiej). O „Fistaszkach” i Charliem Brownie pisał m.in. Umberto Eco.

charlie_brown-1366x768:: stąd ::

Chip i Dale – ha! Zaskoczeni? Tak, tak. Znani z telewizyjnych kreskówek, Chip i Dale, czyli dwie wiewiórki (a właściwie pręgowce amerykańskie), będące utrapieniem Kaczora Donalda, są także bohaterami komiksów o Kaczo- i Myszogrodzie. Narodziły się w 1943 roku, i zadebiutowały w filmie Private Pluto. Ta data nie jest pomyłką. Gdy w Europie trwał koszmar drugiej wojny, w USA powstawały kreskówki w studiu Disneya. Świetnie o tym (najwięcej o Królewnie Śnieżce) pisze Lidia Ostałowska w Farbach wodnych.

Chip_5_WP:: stąd ::

Henryk Jerzy Chmielewski vel Papcio Chmiel – geniusz polskiego komiksu dla dzieci, twórca najsłynniejszej chyba harcerskiej trójcy w Polsce, czyli Tytusa, Romka i A’Tomka. Tak naprawdę nie wiem, co jeszcze mogę dodać. Może tyle, że skorzystam z okazji i podziękuję Papciowi za śmiech mojego syna, za mój smiech w dzieciństwie, za Wtem!, za Pif-Paf City, za kopalnię zegarków, za slajdolot, wannolot, żelazkolot, za Rozalię, za profesora T’Alenta i jego myszki i za wszystkie tomy, które bawiąc, uczyły. Niech nigdy nie staną sie lekturą w szkole, będąc jednocześnie w każdej bibliotece szkolnej. Papcio Chmiel stworzył wyrazisty element współczesnej kultury popularnej. I za to niech będą mu dzięki.

Henryk_Jerzy_Chmielewski:: stąd ::

Aneks

AQQ – jak mogłem zapomnieć… Słusznie mi to wytknięto w komentarzach – poznańskie AQQ musi być. Najważniejszy periodyk komiksowy lat dziewięćdziesiątych XX w. W założonym i prowadzonym przez Witolda Tkaczyka magazynie publikowali zarówno twórcy ówczesnej sceny komiksowej, jak również publicyści, fani oraz znawcy tematu, którzy pisać nie mieli za bardzo gdzie (przesadzam, wiem, ale jednak…). W epoce transformacji takie inicjatywy podtrzymały polski komiks przy życiu i stworzyły podwaliny pod to, z czym mamy możliwość obcować w pierwszych dwóch dekadach XXI w. Gdyby nie AQQ polska scena komiksowa z pewnością wyglądałaby zupełnie inaczej. Zapewne o wiele gorzej. Obecnie AQQ funkcjonuje już wyłącznie jako magazyn online.

aqq23:: stąd ::

Belgia – kolejne poważne przeoczenie. Belgia komiksem i frytkami stoi. I wcale się tego nie wstydzi. Wydaje na świat coraz to nowych wybitnych twórców, zaś innych, jak nasz Grzegorz Rosiński, przyjmuje pod swój dach. I daje pieniądze na budowę i utrzymanie niezwykłego Centre Belge de la Bande Dessinée. A przypomnę tylko, że Belgia jest dziesięć razy mniejsza od Polski i ma trzy razy mniej mieszkańców. A jednak znalazło się i miejsce i pieniądze na stworzenie Centrum Komiksu, uważanego za dobro narodowe, którym należy się chwalić (i czerpać z niego profity).

Centre_Bande_Dessinee

:: stąd ::

Wilhelm Busch – jeden z najważniejszych ilustratorów, karykaturzystów niemieckich, uznawany za prekursora komiksu. Twórca wielu satyrycznych historii obrazkowych (skomponowanych jak nasz Koziołek Matołek, czyli rysunek a pod nim krótki tekst). Doczekał się zarówno swojego muzeum, jak i nagrody swego imienia. Najsłynniejszymi stworzonymi przez niego postaciami są Max i Moritz.

busch.0300:: stąd ::

C.d.n.

Rekomendacje :: Centralka i Krótkie Gatki

Wydawnictwa Centrala i kultura gniewu wypuściły niedawno na rynek pierwsze komiksy z ich oferty przeznaczonej dla dzieci. Centrala ma Centralkę, a kultura gniewu – Krótkie Gatki.

I zaprawdę, po lekturze pierwszych publikacji powiadam Wam, jest się z czego cieszyć.

Martin Ernstsen, Pustelnik. Poznań, Centrala, 2013. Cena 34,90 PLN

 pustelnik01

Dominik Szcześniak na łamach Ziniola napisał: „”Pustelnik” to zaskoczenie i dobry start dla Centralki. Ciężko przewidzieć, jak na specyficzną kreskę Martina Ernstsena zareagują dzieciaki, przyzwyczajone na przykład do „Kaczora Donalda” czy „Asterixa”. Jeśli Centrala obrała sobie za cel zmianę tych przyzwyczajeń, to jest to zadanie bardzo ambitne, któremu warto kibicować.”

Pustelnik04

Całkowicie się zgadzam z całą recenzją Dominika. Tu dodać mogę od siebie, że mój syn „Pustelnika” połknął bez problemu, choć był też zbity z tropu tymi „dziwnymi twarzami bez nosów”. Zapamiętał jednak historię, która, jak sądzę, została w nim na dłużej.

A opowieść w „Pustelniku”, podobnie jak rysunki, jest odmienna od tego, co zazwyczaj w komiksach dzieciaki znajdują. Główny bohater udaje się w odwiedziny do babci, mieszkającej gdzieś w norewskim pustkowiu, pośród fiordów. W babcinym telewizorze działa tylko jeden program, na strychu jest karton pełen figurek E.T., a nad brzegiem morza znaleźć można muszle i raka pustelnika. Prosta historia o wizycie u babci, o szperaniu po kątach starego domu, płynnie przechodzi w pewnym momencie w historię z wyobraźni chłopca. Pojawia się olbrzymi rak pustelnik, a bohater wraz z babcią rzucają się, by bronić domu przed napastnikiem. Ale rak, jak się okazuje, nie przybył wcale po to, by obrócić domek babci w perzynę…

Jest w tym komiksie coś melancholijnego, czego dzieci raczej nie wychwycą. Po lekturze miałem wrażenie, że Ernstsenowi udało się w nim zawrzeć to, co wielu z nas nosi w sobie – ulotne wspomnienie jakiejś niezwykłej wizyty w czasie naszego dzieciństwa. Coś jak smak chleba z masłem u babci, sad (w „Pustelniku” to fiordy), zapach płynu Lugola.

To ciekawa pozycja i z pewnością warto ją dziecku podsunąć. W jakiś sposób „Pustelnik” skojarzył mi się także z książkami Astrid Lindgren albo Tove Jansson. pustelnik02

Potencjalni czytelnicy: dzieci i wczesna młodzież, również dorośli mogą mieć przyjemność ze wspólnej lektury

Pomysły na spotkania: samotność, dzieciństwo w sztuce, rola wyobraźni w literaturze i sztuce

Biblioteki naukowe o profilu humanistycznym: niekoniecznie

Biblioteki z egzemplarzem obowiązkowym: tak

Biblioteki publiczne: niekoniecznie (chyba że w zbiorach jest również dział dla dzieci)

Biblioteki szkolne: szkoła podstawowa i gimnazjum – bezwględnie, liceum – nie

Biblioteki publiczne dla dzieci i młodzieży: bezwzględnie

Uwagi: warto o tym komiksie potem z dzieckiem porozmawiać

Ocena: bardz dobry, czyli :: 5 ::

***

Zaś na debiut Krótkich Gatek kultura gniewu wybrała mocną, bardzo mocną pozycję:

Tomasz Samojlik, Norka zagłady. Warszawa, kultura gniewu, 2013. Cena 39,90 PLN

norka01

To trudna sztuka – utrzymać poziom. Utrzymać bardzo wysoki poziom, przeskoczyć poprzeczkę, jaką samemu sobie się ustawiło. Ale Tomaszowi Samojlikowi sztuka ta się udała. Gdy pisałem o Ryjówce przeznaczenia, już wtedy nie mogłem się doczekać drugiego tomu. I słusznie. Norka zagłady jest równie dobra jak pierwszy tom. Mój syn powiedział najpierw, że pierwszy był lepszy, ale godzinę później razem ze mną zaśmiewał się z kolejnych scen i dialogów. Samolik stworzył komiks, który jest zabawny zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. I który dla obojga jest tak samo przyjemną lekturą.norka02

Samojlik powtarza pewien schemat, ale nie ma to najmniejszego znaczenia i absolutnie nie jest zarzutem. Mamy zagrożenie (tym razem są nimi norki), mamy bohatera-wybrańca, którym jest oczywiście Dobrzyk, mamy jego przyjaciół, bez których całe przedsięwzięcie skończyłoby się dla wszystkich niezbyt dobrze. I wreszcie mamy całą plejadę postaci drugoplanowych. Moją ulubioną jest dziadek z ciagle powtarzającą się kwestią, która ma szansę stać się równie kultowa jak komiksowe „wtem!” czy „oby nam się dzieci rakiet nie czepiały”.

Podobnie jak „Ryjówka przeznaczenia”, drugi tom przygód Dobrzyka zbiera w internecie wyłącznie dobre recenzje. Pisali o nim m.in. Maciej Gierszewski, Bartłomiej OleszekMichał Chudoliński, Piotr Krzystek, Katarzyna Krawczyk, czy Kuba Jankowski. A Agnes na blogu Dowolnik wynotowała wszystkie skojarzenia, literacko-filmowe nawiązania, jakie zauważyła podczas lektury „Norki zagłady”.

norka03

Dodam jeszcze, że na najbliższym Festiwalu Komiksowa Warszawa (odbywać się będzie w tym samym czasie i miejscu, co IV Warszawskie Targi Książki), będzie można udać się na spotkanie z autorem „Norki zagłady”. Miałem okazję być na spotkaniu z Samojlikiem w Poznaniu, podczas tegorocznej Ligatury i było to spotkanie świetne (wstyd dla Poznaniaków, że przyszło tak mało osób). Autor komiksów o ryjówkach jest urodzonym gawędziarzem i szalenie sympatycznym człowiekiem, podobnie jak Martin Ernstsen (z nim również było spotkanie podczas poznańskiego festiwalu).

Potencjalni czytelnicy: dzieci i młodzież, również dorośli będą mieć przyjemność ze wspólnej lektury

Pomysły na spotkania (jak przy Ryjówce przeznaczenia): ochrona przyrody, nieznane szerzej zwierzęta w polskich lasach, niszczenie śodowiska naturalnego, porównanie stałych wątków z innymi dziełami kultury europejskiej

Sugestie dla rodziców: rozmowa o ochronie przyrody i faunie polskich lasów, przy okazji sami się czegoś nauczą (znowu, jak przy Ryjówce tak było ze mną, nie miałem pojęcia, że jest coś takiego jak pleń)

Biblioteki naukowe o profilu humanistycznym: niekoniecznie

Biblioteki z egzemplarzem obowiązkowym: tak

Biblioteki publiczne: niekoniecznie (chyba że w zbiorach jest również dział dla dzieci)

Biblioteki szkolne: szkoła podstawowa i gimnazjum – bezwględnie, liceum – nie

Biblioteki publiczne dla dzieci i młodzieży: bezwzględnie

Uwagi: komiks dla każdego, ale szczególnie dzieci (6-ok. 13 lat) będą miały z niego frajdę

Ocena: świetny, czyli :: 5+ ::

O komiksach dla dzieci

Dziś na stronie Gildii ukazał się :: wywiad::, który przeprowadziła Dominika Węcławek z Maciejem Gierszewskim z Centrali. Bardzo polecam. Maciej opowiada nie tylko o tegorocznych planach Centralki, czyli serii wydawniczej przeznaczonej dla najmłodszych czytelników, ale także zwraca uwagę na pewien trend w wydawnictwach komiksowych, które po latach publikowania głównie dla czytelników dorosłych, ponownie zwracają się ku dzieciom – z ambitnymi propozycjami. Podaje zarówno polskie przykłady(Centrala i kultura gniewu), jak i zagraniczne – niemiecki Reprodukt, brytyjskie wydawnictwo Nobrow, czy amerykańskie Top Shelf i Archaia.

Maciej mówi między innymi:

„Jesteśmy przekonani, że czytanie komiksów kształci. „Kolorowe zeszyty” posiadają unikalny potencjał wciągnięcia w historię/opowieść poprzez narrację wizualną, która uczy zrozumienia ciągłych/długich (a nie tylko fragmentarycznych) historii. Komiksy rozwijają w dzieciach umiejętność czytania i pisania. Dzięki nim nabywają podstawowych umiejętności: czytania z prawej do lewej oraz oglądania z góry do dołu. Dzięki rysunkom uczą się rozumieć niewerbalne kody interakcji, czyli gesty ciała i grymasy twarzy.

Chcielibyśmy, aby komiksy były znów dla dzieci. Zdajemy sobie sprawę, że w dobie tabletów i iPadów potrzeba czytania i fizycznego kontaktu z książką zanika, stąd jednym z zasadniczych celów, jakie nam przyświecają, jest ukazanie radości wynikającej z obcowania z nią, czytania jej wspólnie (rodzinnie), komentowania, oglądania, przewracania kartek.”

Jeśli jesteście na fb, polecam śledzenie facebookowego magazynu :: Są komiksy dla dzieci :: Jego redaktorami są Maciej Gierszewski (wydawnictwo Centrala), Szymon Holcman (wydawnictwo kultura gniewu) oraz Jacek Gdaniec (redaktor naczelny serwisu Gildia).

Profil istnieje od lutego tego roku. Jak można przeczytać w informacjach: „Profil poświęcony przekazywaniu informacji o ciekawych komiksach, concept-bookach i picture-bookach przeznaczonych dla dzieci.

Interesują nas książki nie tylko te wydane w Polce przez Centralę czy kulturę gniewu, ale także będziemy starali się pokazać ciekawe inicjatywy wydawnicze spoza naszego kraju.”

Warto, bo już od najmłodszych lat trzeba oswajać dzieci z dobrymi komiksami, dobrymi ilustracjami, dobrymi książkami.

Dobrą, wartościową sztuką po prostu.

Komiksy dla dzieci

Co rusz gdzieś trafiam na pytanie „jaki komiks poleciłbyś mojemu dziecku”. Ostatnio zdarzyło się tak na facebooku. Czasem otrzymuję listy z podobnym zapytaniem, czasem zapyta mnie ktoś w realu.

Dlatego właśnie postanowiłem sporządzić to noworoczne zestawienie – jakie komiksy możecie bezpiecznie dać swoim dzieciom. To nie będzie lista pełna, nie będzie w niej także uzasadnień. O wielu z poniższych tytułów przeczytacie z pewnością na tym blogu później. O wielu można znaleźć informacje w sieci, a wiele z nich z pewnością znacie doskonale sami.

Na początku podaję zazwyczaj wielką czwórkę (właściwie piątkę) – absolutną klasykę polskiego komiksu dziecięcego. Spokojnie, bez żadnych obaw możecie swoim pociechom podsuwać, wypożyczać, kupować komiksy Tadeusza Baranowskiego (np. „Antresolka profesorka Nerwosolka”, „Skąd się bierze woda sodowa?”, „Podróż smokiem Diplodokiem”, „Na co dybie w wielorybie czubek nosa eskimosa” i wiele innych; zestawienie tytułów dostępne jest na stronie autora, na Wikipedii i w wielu innych miejscach), Jerzego Chmielewskiego, czyli Papcia Chmiela – oczywiście mowa o jego serii „Tytus, Romek i A’Tomek”, Szarloty Pawel (m.in. komiksy z serii o Kleksie oraz „Kubuś Piekielny”), a także Janusza Christy (zarówno albumy o Kajku i Kokoszu, jak i „Kajtek i Koko”). Jako piątego zazwyczaj dodaję zapomnianego nieco, gdy mowa jest o komiksach, a przecież równie genialnego – Bohdana Butenkę. Jego seria o Gapiszonie albo Gucio i Cezar – są świetne już dla naprawdę małych dzieci, a seria o Kwapiszonie to klasyka klasyk. Wiele książek pokochałem najpierw właśnie dzięki ilustracjom Butenki (choćby „Niewiarygodne przygody Marka Piegusa” Niziurskiego). Warto pamiętać, że jest on także twórcą świetnych, awangardowych jak na tamte czasy, komiksów.

kwapiszon-i-tajemnicza-szkatuka_1.png

Bezpieczny jest także oczywiście Koziołek Matołek oraz Małpka Fiki-Miki duetu Makuszyński/Walentynowicz, choć ze smutkiem muszę przyznać, że chyba się niestety zestarzały. Podsuwałem je mojemu synowi, ale nijak nie potrafił tego humoru załapać. Będę próbował zarazić nimi jeszcze córę. W podobnym stylu utrzymana jest komiksowa seria o Muminkach – komiks Tove Jansson rysowała w tej samej konwencji, jak Matołek, czyli sekwencja obrazków a podpisy pod nimi. Warto też tu przypomnieć wydanego przez Muchomora kilka lat temu (i chyba już niedostępnego, a szkoda – bo znakomitego) – „Pinokia rymowanego” Gianniego Rodariego (tekst) i Raula Verdiniego (rysunki) w przekładzie Jarosława Mikołajewskiego.

pinokio-rymowany_1.png

O Donaldach pisał :: tutaj :: Michał Jankowski, a o Asteriksie ja :: wspominałem :: kilka tygodni temu. To serie całkowicie bezpieczne i uwielbiane przez dzieciaki.

Kolejną absolutnie bezpieczną klasyką są oczywiście „Fistaszki” Schulza, wydawane obecnie w opasłych, zbiorowych tomach przez Naszą Księgarnię.

Jeśli dajecie Asteriksa, to nie ma się co wahać przy „Lucky Luke” duetu Morris i Goscinny. A skoro mamy jednego kowboja, to musi być i drugi, czyli nasz rodzimy „Binio Bill” Jerzego Wróblewskiego.

Z tytułów, które ukazały się w ostatnim czasie dzieciom można także spokojnie podsuwać komiksy (i książki) Tomasza Samojlika (o „Ryjówce przeznaczenia” pisałem :: tutaj :: ), a także nieco starszą serię „Tymek i Mistrz” Rafała Skarżyckiego i Jerzego Lwa Leśniaka (tak, twórców „Jeża Jerzego”, który jednak absolutnie dla dzieci nie jest – z wyjątkiem tych odcinków, które niegdyś szły w „Świerszczyku”).

Dla nieco starszych poleciłbym z czystym sumieniem znakomitą serię o króliku samuraju – „Usagi Yojimbo” Stana Sakai. Również kolejną klasykę, czyli „Tin Tina” Herge’a, z jednym zastrzeżeniem – warto o tym komiksie rozmawiać, bo stał się trochę niepoprawny politycznie (podobnie jest zresztą w przypadku Matołka i steretypowym ukazywaniu tam Afrykanów). Piękne są również dwa komiksy wydane przez kulturę gniewu: niedostepna już „Łauma” Karola Kalinowskiego oraz „Przybysz” Shaun Tana. Oba należą do moich ulubionych komiksów i również dorośli z pewnością czerpać będą wiele przyjemności z ich lektury („Przybysz” jest komiksem bez słów). Oba jednak, szczególnie „Przybysz”, mogą wymagać rozmowy z dzieckiem.

W notkach na facebooku pojawiały się także ze strony wytrawnych komiksiarzy polecenia komiksów Grzegorza Rosińskiego, szczególnie serii o Thorgalu oraz wybitnego Szninkiela. Dyskusja toczyła się wokół komiksów dla siedmiolatka i moim zdaniem zarówno Thorgal, a szczególnie Szninkiel – to trochę za wcześnie dla pierwszoklasisty. To raczej komiksy dla nastolatków – w każdym razie – lepiej, jeśli rodzic przejrzy je (a najlepiej przeczyta, jeśli nie zna) przed podsunięciem dziecku. Są znakomite, ale moim zdaniem jednak nie dla najmłodszych.

Chciałbym też przypomnieć pewien komiks, który został chyba nieco zapomniany, a szkoda, mianowicie „Louis na plaży” Guya Delisle’a. Cudna opowieść, choć z pewnością nie do każdego dziecka trafi. Dobrze jest czytać ją wspólnie.

louis-na-plazy_1.png

Do niedawna w komiksach dla dzieci królowały wydawnictwa Egmont oraz Ongrys (który wznawiał m.in. komiksy ze „Świata Młodych”). Z wielką niecierpliwością czekam zatem na wydarzenia roku 2013, ponieważ Centrala wypuszcza serię dla dzieci Centralka, a kolejną oficyną, która uruchomi serię skierowaną do najmłodszych jest kultura gniewu.

Mam nadzieję, że wreszcie pojawią się godni następcy wielkiej piątki. Na razie do tego miana zbliża się Tomasz Samojlik, którego bohater – ryjówka o imieniu Dobrzyk – podbiła serca wielu zarówno recenzentów, jak i (również najmłodszych) czytelników.

W powyższych propozycjach wielu tytułów zabrakło. Nie ma w nim również mang. Do tego tematu – komiksów dla najmłodszych czytelników – z pewnością jednak będziemy tu wracać wielokrotnie.

Komiksowy bibliotekarz :: Kaczory

Co zrobić kiedy na zewnątrz pada deszcz, śnieg lub trzyma mróz? A w szkole klasówka? W dodatku większość kolegów i koleżanek takiej klasówki się nie boi? Jednym z najnowszych wyborów wagarowiczów jest biblioteka!!!:)

673_samochod-kaczor-donald

[ :: stąd :: ]

Tak wiem. Zaraz pomyślicie, że zwariowałem. Nie ma szans żeby dzieciaki na wagary przychodziły do biblioteki. A jednak! W każdej bibliotece jest co najmniej jedno stanowisko komputerowe z wolnym dostępem do Internetu. Teraz mi wierzycie?

No to idziemy dalej. Co w przypadku kiedy kilka dzieciaków wpadnie na podobny pomysł? A komputerów jest mniej niż chętnych? Tak, macie rację, robi się kolejka.

Teraz wagarowiczom pozostają dwie możliwości. Wyjść i marznąć. Bądź zaczekać na swoja kolej. I tutaj wkraczają nasi dzisiejsi bohaterowie. „Kaczory”! A dokładniej komiksy z Kaczorem Donaldem.

Po Giganty, Mamuty lub każde inne Kaczory każde dziecko sięga bez chwili zastanowienia. Ba! Bywa tak, ze studenci bądź osoby dorosłe czekające w tej samej kolejce również po nie sięgają! Jedni siadają obok drugich i słychać już tylko cichy śmiech.

Gigant01

[ :: stąd :: ]

I teraz najważniejszy moment moich obserwacji. Kiedy dzieciaki skończą już zabawę z komputerem. Podchodzą do lady i wypożyczają czytane wcześniej komiksy do domu. Bo „skoro już zacząłem, to muszę skończyć”.

Teraz już mamy pewność. Wrócą! Czytają! Wypożyczają! I nie trzeba było nikogo do tego zmuszać. Czy potrzeba lepszej rekomendacji dla Kaczorów? Mnie się wydaje, że nie.

Jeśli macie zamiar zbudować dział komiksowy w swojej bibliotece, Kaczory są idealne na start. Według mnie powinny się tam znaleźć. Zasługują na to. Są najpopularniejszymi komiksami w bibliotekach! I od nich powinniśmy budować dział komiksowy dla dzieci. Gwarantują one bowiem, że dzieciaki po nie sięgną. A co za tym idzie, przyciągną uwagę do nowo powstałego działu.

donaldi

[ :: stąd :: ]

Teraz kilka słów o przeżywalności takich komiksów. Duża to ona niestety nie jest, bądźmy szczerzy:) Jak się domyślacie, komiksy te będą najczęściej czytane i wypożyczane przez dzieciaki. A dzieciaki swoje ulubione książeczki traktują specjalnymi względami. Lubią je przytulać, zgniatać, targać, rysować po nich, kąpać się z nimi i chodzić z nimi na spacery:) Co zatem zrobić aby poprawić ich żywotność?

Według mnie – NIC. Oprawianie nic nie da. Folia zostanie od razu zdarta. Szkoda pieniędzy na folię. Moim zdaniem po prostu musimy się z tym pogodzić. Należy jednak pilnować i przygotować dzieciaki, a zwłaszcza ich rodziców, że zniszczone komiksy trzeba będzie odkupić. To pozwala zapewnić ciągłą obecność komiksów w naszym dziale. Komiks za komiks. Ale ile radości mają dzieciaki:)

A teraz czas na ceny. Donaldy (Gigant poleca) drogie nie są. Średnio można je kupić za około 14 zł. Za taką liczbę złotówek zagwarantowane mamy około 250 stron z przygodami kaczorów, Myszki Miki i innych bohaterów. Oczywiście mam na myśli ceny okładkowe. Zatem kilka złotych można odliczyć kupując komiksy od wydawców po wynegocjowanej wcześniej zniżce.  Zakupione komiksy można układać rocznikami na półkach, co daje pewien fajny bonus, a mianowicie ich grzbiety układają się w obrazki.

Donaldy_okladki

Można oczywiście kupić też inne,  trochę droższe komiksy z przygodami kaczorów: serie MegaGiga i Mamut kosztują około 25 zł za ponad 500 (!) stron komiksu. Można także zakupić coś jeszcze droższego ale w bardziej ekskluzywnej formie: seria Kaczogród, to około 30-40 zł.

okladka-600

[ :: stąd :: ]

Reasumując. Komiksy z kaczorami to obowiązkowe tytuły w każdej bibliotece komiksu! Ja właśnie wracam do ich lektury! Niech moc super-bibliotekarzy będzie z Wami!

P.S. Dziękuję Dori za nowe komiksy i Magdzie za leczenie tych uszkodzonych;)

[napisał: Michał Jankowski]