Dwa lata temu Wydawnictwo Czarne opublikowało znakomity reportaż Lidii Ostałowskiej Farby wodne. Książka ta poświęcona jest w znacznej mierze Dinie Gottliebovej-Babbit (1929-2009), Żydówce z Czechosłowacji, która podczas wojny trafiła do Auschwitz. Udało jej się przeżyć piekło Zagłady, między innymi dlatego, że na polecenie Anioła Śmierci, doktora Josefa Mengelego, malowała portrety Romów.
Książka Ostałowskiej jest wstrząsająca, jak wszystkie relacje, reportaże, wspomnienia o Holokauście. Wydaje się szczególnie istotna ze względu na to, że przypomina o Zagładzie Romów, a także przypomina, jak długo trwało, nim światowa opinia publiczna przyznała, że również ten koczowniczy wówczas naród poddawano zaplanowanemu ludobójstwu. Cała ta powojenna historia zresztą to skandal i wielki cień na wszystkich narodach europejskich, mocarstwach, a szczególnie politykach i ustawodawcach (nie mieści się w głowie, że w Niemczech przez kilkadziesiąt lat po wojnie wciąż obowiązywały prawa skierowane przeciw Romom, które zostały uchwalone podczas nazistowskich rządów; wiele złego uczynił również rządy PRL-u, nie wspominając o hańbiących pogromach z lat osiemdziesiątych [Oświęcim, 1981] i dziewięćdziesiątych [Mława, 1991]).
Dlaczego jednak piszę o tym wszystkim na blogu poświęconym zagadnieniom komiksowym? W ostatniej części książki, w podrozdziale Serce zostało w… (s. 228-231) Ostałowska przypomina stanowisko i apel ponad 450 twórców komiksu, rysowników, ilustratorów, którzy stanęli za Diną Gottliebovą podczas jej sporu z Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau o portrety Romów, malowane na polecenie Josefa Mengelego. Nie będę tu przytaczał całej historii związanej z powstaniem obrazów – odsyłam do świetnej książki Lidii Ostałowskiej.
:: akwarele Diny Gottliebovej na wystawie; zdjęcie z bloga Colina Grahama, który 28 kwietnia 2012 zamieścił bardzo wyważony post o sporze ::
W 2008 roku legendy amerykańskiego komiksu – Neal Adams (związany z DC Comics – Green Arrow, Batman, Superman) oraz zmarły w 2012 roku Joe Kubert, Żyd z Polski, autor przetłumaczonego i wydanego również w naszym kraju komiksu o powstaniu w getcie (Josel; Ostałowska na stronie 229 wymienia kilka istotnych nieścisłości, które w komiksie Kuberta się pojawiają) w kooperacji z Rafaelem Medoffem z David S. Wyman Institute for Holocaus Studies stworzyli i opublikowali sześciostronicowy dokumentalny komiks opowiadający historię Diny Gottliebovej-Babbit, a także spór o portrety Romów.
Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że komiks ten jest niebywale tendencyjny. Mistrzowie komiksu w mistrzowski sposób wykorzystali siłę tego medium, by pokazać racje tylko jednej strony konfliktu. Krótko po opublikowaniu komiksu do Muzeum w Auschwitz zaczęły napływać agresywne i często wulgarne listy od Amerykanów (Farby wodne, podrozdział Skurwysyny, ścierwa, świnie – s. 231-233). Przypominam, że końcówka tej historii – opublikowanie komiksu, listy do Muzeum – to pierwsza dekada XXI w.
Cała ta historia mimowolnie skojarzyła mi się z propagandą w komiksie PRL-u oraz zarzutami wobec komiksowych publikacji wydawanych pod egidą IPN.
:: Dina Gottliebova-Babbit; zdjęcie stąd; jest także w zasobach Wikipedii ::
Nie ośmieliłbym się zabierać głosu w tak delikatnej materii. To, co mnie poruszyło, to fakt, że Kongresowi USA, komiksowym twórcom podpisanym pod listem, a także twórcom Adamsowi, Kubertowi, Lee i Medoffowi, umknęło stanowisko tych, którzy obok Gottliebovej oraz dyrekcji Muzeum Auschwitz-Birkenau mają najwięcej do powiedzenia, czyli Romom. A ich stanowisko (podobnie jak stanowisko Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej) jest jednoznaczne – według nich akwarele powinny pozostać w Muzeum.
Nie mam pojęcia, kto w tym sporze ma rację. Nigdy nie odważyłbym się na temat wypowiedzieć. Zarówno Dina Gottliebova, jak i Romowie, przeszli piekło i to oni na temat tych akwarel, świadectwa zbrodni (zresztą, w przypadku Romów/Cyganów/Sinti jak pokazuje Ostałowska – w porównaniu do Zagłady Żydów po romskim pozostały nieliczne świadectwa, zatem tym bardziej są cenne) powinni rozmawiać między sobą. Niestety, Dina Gottliebova zmarła 29 lipca 2009 roku.
Piszę o tym, by pokazać, jak wielką siłę potrafi mieć komiks w propagowaniu jednej, z góry narzuconej tezy – nawet w tak delikatnej materii, jaką jest Zagłada. Również dlatego, że także Romom, jak i wszystkim innym zamordowanym w Auschwitz, także Polakom, należy się pamięć o ich cierpieniach. Wreszcie dlatego, że warto sięgnąć po książkę Ostałowskiej. Opowiada nie tylko o historii Diny Gottliebovej, niezwykłej Żydówki z Brna, nie tylko o Zagładzie Romów, ale także o roli, jaką w tym wszystkim odegrał animowany film Walta Disneya Królewna Śnieżka (1937).
Warto także wiedzieć, że Romowie na określenie piekła ich Zagłady używają innych określeń niż Holokaust: Porajmos (pożeranie) lub Samudaripen (ludobójstwo). Czasem używa się także nazwy zapomniany Holokaust (Farby wodne, s. 216).
Przy okazji można także porównać dość krótkie hasła w angelskiej i polskiej Wikipedii poświęcone Dinie Gottliebovej. W angielskiej przy omówieniu sporu o akwarele (stan na 18.05.2013) nie ma mowy o stanowisku Romów i Międzynardowej Rady Oświęcimskiej, ukazane są racje niemal wyłącznie Gottliebovej.
:: Tutaj :: można przeczytać i pobrać komiks Adamsa, Kuberta i Medoffa poświęcony historii Diny Babbit i akwarelom.
Kadry z dokumentalnego komiksu Adamsa/Kuberta/Medoffa.
Kadry manipulujące – na portretach Romów autorstwa Diny Gottliebovej dodano znak copyright.
Kadry o powojennej karierze Gottliebovej oraz tekst o odkryciu akwarel w Muzeum (cała historia została zrekonstuowana przez Lidię Ostałowską).
Kadry przedstawiające ostatnią wizytę Diny Gottliebovej w Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau.